czwartek, 25 czerwca 2009

1

Budzi się nagle w środku nocy, spocona i zdyszana. Zegarek na małym stoliku obok łózka miga czerwonymi cyferkami. 3.45. Obok śpi on, jak zawsze zwinięty w kłębek, z kołdrą naciągniętą pod same uszy. Za oknem szaleje burza. Prawdziwa nawałnica, której nie było w tym miejscu od lat. Świeżo umyte okna, na razie pokryte parą i tysiącami kropel, jutro rano będą pełne zacieków. Zawsze miała szczęście - kiedy umyła okna, po paru godzinach lub następnego dnia spadał deszcz.
Zdjęła z siebie ciepłą jeszcze kołdrę i usiadła na skraju łóżka, podpierając głowę rękami. Jej ręce od zawsze były zimne, co przynosiło jej największą ulgę w takie noce, jak ta. Chroniczny ból głowy nie pozwalał jej wykonywać podstawowych czynności. Czasem ból był tak silny, że siadała na ziemi i obejmowała obolałe czoło dłońmi przez całe godziny, dopóki ból nie ustąpił. A czasem po prostu mijał, jakby nigdy nic.
Poczuła jak ogon kota muska ją delikatnie po łydce. Norbert był wielkim białym kocurem, którego ktoś podrzucił jej pod drzwi w wielkim, kartonowym pudle. Zawsze zastanawiała się, jak ludzie mogą robić takie rzeczy zwierzętom? Mimo to, kochała tego kota całym sercem. Czuła ogromną wieź łączącą ją ze zwierzętami. Nie miała nawet w sobie tyle miłości do ludzi, co do czworonogów. Najpiękniejsze było w nich to, że nigdy nie zadawały głupich pytań, nie oczekiwały wymuszonych odpowiedzi. Po prostu czuły. Czuł, gdy miała gorszy dzień. A tych dni było w jej życiu coraz więcej i niekoniecznie chciała się z kimkolwiek tym dzielić.
Poczuła tytoniowy głód. Nie było nic gorszego niż walka z nałogiem, który towarzyszyłjej od ponad 10 lat. Bo niby jak można wyzbyć się z życia czegoś, co dawało jej największą przyjemność? Palenie niewątpliwie było tym, co dawało jej ulgę. Na moment, na chwilę. Uwielbiała palić po ciemku, stojąc przy oknie i patrzeć na ulatujący w górę dym. Było w nim coś magicznego i elektryzującego zarazem. Grzesiek nie tolerował papierosów. Wcale. Dlatego też paliła po nocach, po kryjomu lub w pracy, w przerwach między jednym kubkiem herbaty porzeczkowej a kolejnym.
Jej związek z Grzegorzem był jak wulkan, czekający na erupcję. Stale się coś działo, nie było dnia, by nie doszło miedzy nimi do kłótni. Zdarzały się też szarpaniny, kończące się najczęściej trzaskaniem drzwiami, wyzwiskami i hektolitrami alkoholu, wypijanego przez nią na smutki. Obowiązkowo przy akompaniamencie Nicka Cave'a.
Zgasiła papierosa. Dochodziła 4 rano. Odsunęła beżową firankę i zajrzała przez okno. Na przeciwko domu, pod uliczną latarnią, uformowała się olbrzymia kałuża...
Pomyślała, że w jej życiu przyszedł czas na zmiany...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz